- Kategorie:
- Bałtyk Bieszczady Tour.1
- do miasta i na wieś.34
- pielgrzymki.6
- treningi i zawody.10
- wycieczki.23
- Z OPISEM I (ALBO) Z FOTKAMI.31
Praga
Poniedziałek, 7 maja 2012 | dodano: 07.05.2012Kategoria treningi i zawody, wycieczki, Z OPISEM I (ALBO) Z FOTKAMI
Wyjazd treningowo-wycieczkowy do Pragi rozpoczął się o 6.04. Długi czas było mgliście, ale nie padało.
Długo się rozgrzewałem - jakoś mi ciężko było wejść na właściwe obroty. W Pradze odwiedziłem znajomych, którzy mieszkają w bloku, mają dużo dzieci i dużo rowerów. Oto jak rozwiązali problem gdzie upchnąć rowery.
Zabawiłem u nich 1,5 godz, dali obiad, piwo (bez%) kawę. Potem mnie jeden z synów odprowadził do Brandysa nad Labem.
Powrót się odbył po krajówkach, wiało trochę w plecki więc gnałem. W Caslavi 20 min. przerwa na kawę i ciacha. Trzeba było jeszcze wjechać na Wysoczynę z tych 250 na 650 mnpm.
Okazało się że nie było to takie trudne pomimo tego, że w nogach już miałem 250 km. Czasami na łagodniejszych podjazdach jechałem z prędkością 25km/h.
Pod koniec zaczął mnie boleć tyłek - ale to nic w porównaniu z tym jakby bolał po 300 km na pionie. I nie tylko tyłek ale i ramiona, nadgarstki i kark. A tu tylko tył - bo ponad 14 godzin siedziałem na nim.
Koniec po 15 i pół godzinie - ostatnie 30 km jechałem w nocy.
Średnia bez stania 23,8 km/h.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Długo się rozgrzewałem - jakoś mi ciężko było wejść na właściwe obroty. W Pradze odwiedziłem znajomych, którzy mieszkają w bloku, mają dużo dzieci i dużo rowerów. Oto jak rozwiązali problem gdzie upchnąć rowery.
Zabawiłem u nich 1,5 godz, dali obiad, piwo (bez%) kawę. Potem mnie jeden z synów odprowadził do Brandysa nad Labem.
Powrót się odbył po krajówkach, wiało trochę w plecki więc gnałem. W Caslavi 20 min. przerwa na kawę i ciacha. Trzeba było jeszcze wjechać na Wysoczynę z tych 250 na 650 mnpm.
Okazało się że nie było to takie trudne pomimo tego, że w nogach już miałem 250 km. Czasami na łagodniejszych podjazdach jechałem z prędkością 25km/h.
Pod koniec zaczął mnie boleć tyłek - ale to nic w porównaniu z tym jakby bolał po 300 km na pionie. I nie tylko tyłek ale i ramiona, nadgarstki i kark. A tu tylko tył - bo ponad 14 godzin siedziałem na nim.
Koniec po 15 i pół godzinie - ostatnie 30 km jechałem w nocy.
Średnia bez stania 23,8 km/h.
Rower:RaptoBike Midracer
Dane wycieczki:
300.10 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
Powiedz mi czy nie spada łańcuch lub coś w tym stylu kiedy musisz wykonać ostry skręt lub nawrot ??
woody - 09:20 wtorek, 8 maja 2012 | linkuj
Ładnie to sobie zamontowali, ale trzeba pamiętać i nie da się tego ukryć, że z roweru sypie się cały syf na dół, mój rower stoi w pokoju na stojaczku lub wisi a pod spodem mam matę i nawet jak po każdym wyjeździe rower się przeciera ściereczką to i tak sypie się z niego.
Super wyjazd. Pozdrawiam robin - 08:00 wtorek, 8 maja 2012 | linkuj
Super wyjazd. Pozdrawiam robin - 08:00 wtorek, 8 maja 2012 | linkuj
Gratulacje za dystans. Masakra w takiej pozycji. Toż to skrzywienia kręgosłupa można się dorobić
Gość - 21:44 poniedziałek, 7 maja 2012 | linkuj
Komentuj